Pani Marii Misztal - dziennikarce GW Opole i autorce artykułu "Urządzili obławę na rannego psa. Najpierw
widły potem uśpienie"- zarzucono na łamach portalu Głuchołazy online nierzetelność oraz stronniczość. Za to
bezstronność i rzetelność samego portalu - aż poraża. I to zarówno tak formą, jak i treścią.
Po przeczytaniu pierwszego
artykułu w portalu Głuchołazy online ”Mleko się rozlało – jak było naprawdę”
z wielkim zainteresowaniem oczekiwałam na aktualizację artykułu o opinię
lekarza weterynarii, która to miała być wiarygodnym wskazaniem do dokonania
eutanazji na psie – agresywnym owczarku niemieckim.
Ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu cała owa opinia okazała się być niemalże tak samo wiarygodna, jak i cała reszta artykułów. Mam bowiem od czasu do czasu do czynienia z lekarzami weterynarii, i z całą pewnością potrafią oni na podstawie badania powiedzieć o stanie zdrowia psa trochę więcej niż ja sama mogę zaobserwować. Natomiast przytoczone tu orzeczenie nijak profesjonalizmem nie trąci. Stwierdzenie iż „pies powłóczył nogami” z używanym przez adeptów weterynarii językiem nie wiele ma wspólnego, podobnie jak i cytowany wielki pean ku czci larw much. Pean, bo wielokrotnego z emfazą wręcz powtarzania przez autora artykułu tego zwrotu inaczej nazwać nie można. "Pies miał ranę kłutą jamy brzusznej, z której wysypywały się larwy much. Miał rany po lewej stronie, rany na skórze w okolicach stawu biodrowego i w okolicach karku, z których również wysypywały się larwy much. Cała skóra była pokryta larwami much.", i dalej za jakiś czas następuje kolejna wzmianka " i już było widać, że ma larwy much na jednej z łopatek".
Ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu cała owa opinia okazała się być niemalże tak samo wiarygodna, jak i cała reszta artykułów. Mam bowiem od czasu do czasu do czynienia z lekarzami weterynarii, i z całą pewnością potrafią oni na podstawie badania powiedzieć o stanie zdrowia psa trochę więcej niż ja sama mogę zaobserwować. Natomiast przytoczone tu orzeczenie nijak profesjonalizmem nie trąci. Stwierdzenie iż „pies powłóczył nogami” z używanym przez adeptów weterynarii językiem nie wiele ma wspólnego, podobnie jak i cytowany wielki pean ku czci larw much. Pean, bo wielokrotnego z emfazą wręcz powtarzania przez autora artykułu tego zwrotu inaczej nazwać nie można. "Pies miał ranę kłutą jamy brzusznej, z której wysypywały się larwy much. Miał rany po lewej stronie, rany na skórze w okolicach stawu biodrowego i w okolicach karku, z których również wysypywały się larwy much. Cała skóra była pokryta larwami much.", i dalej za jakiś czas następuje kolejna wzmianka " i już było widać, że ma larwy much na jednej z łopatek".
I tu muszę przerwać..
Hola, hola! Droga Redakcjo Portalu! Chciałam nieśmiało przypomnieć, że wcześniej
w artykule "Mleko się rozlało - jak było naprawdę" przeczytałam że
pies w ogóle nie miał łopatki. "Oględziny psa przez weterynarza wykazały,
że pies nie miał boku, nie miał łopatki.(sic!). Ten cytat chyba pochodzi z waszego artykułu, czyli ja
rozumiem, ze jednej łopatki nie było wcale, a z drugiej wychodziły te larwy, czy
jak? Ja osobiście zaczynam po tym opisie już powątpiewać, czy to w ogóle był
pies, czy też może po prostu worek z larwami much, a wszyscy postronni ulegli
zbiorowej halucynacji.
„Niestety – przeczytałam w poprzednim artykule - przy tym
odkrył, (lekarz weterynarii, bo o nim tu mowa), że zwierzę ma uszkodzenie jamy
brzusznej - przerwaną otrzewną i wypływające na zewnątrz ciała wnętrzności -
jelita", i z wypiekami na twarzy szukałam pośród opinii weterynaryjnej informacji o owym przerwaniu otrzewnej.
Natomiast ku mojemu wielkiemu zawodowi, w drugim artykule, tym zaktualizowanym, o
jelicie "ani mru, mru". Doczytałam się za to w owym lekarskim
orzeczeniu, że pies miał 9 lat, był wyczerpany i w ranie były larwy" -
Faktycznie przyznaję, wszystkie medyczne przesłanki do eutanazji psa zostały spełnione. W
końcu i 9 lat i zmęczenie i larwy w
ranie. Nic tylko zabić.
Natomiast w końcu o rzekomym "jelicie" dowiedziałam się nie z wypowiedzi lekarza,
tylko z relacji świadka, pana Radnego
Adama Łabazy, tu cytuję: "w pachwinie miał (pies) paskudną ranę, z której coś
wyłaziło. Nie wiem czy to larwy czy jelita." Uff! Panie Adamie! Musi pan chyba przyznać, że takie stwierdzenie zbytniej wnikliwości w oględzinach nie wykazuje. A jeśli nasza obserwacja ma być przyczynkiem do czyjejś śmierci, to wymagałaby wykazania odrobiny powagi i szacunku dla życia. W końcu nie trzeba
być chyba nawet radnym, żeby po uważnym przyjrzeniu się umieć odróżnić jelito od robaka. No, chyba że byłby to robak z filmu "Obcy Ósmy Pasażer
Nostromo", wtedy faktycznie z rozróżnieniem może być trochę większy
problem.
Uwaga! A teraz będzie medyczny hit, o którym wcześniej
przeczytałam, a który w żaden sposób nie został przez weterynarza potwierdzony! Otóż, w pierwszym artykule napisano, że u
psa " prawdopodobnie po jakimś wypadku, potyczce z innym zwierzęciem,
prawa strona była bezwładna" Zrozumiałam więc, że pies nie mógł z powodu
paraliżu posługiwać się prawą łapą przednią i prawą łapą tylną, a przed Strażą
Miejską uciekał w zarośla biegnąc na lewej
tylnej i lewej przedniej, i oczekiwałam od medycznego autorytetu potwierdzenia
tego fenomenu. A tu skucha!
Droga Redakcjo! – pozwolę sobie
więc zwrócić uwagę, iż to, co napisaliście wcześniej, to już jest naprawdę
science fiction, i dodam że względu na anatomiczną budowę psa - to jest
kompletne zaprzeczenie wszelkim prawom fizyki. Oczywiście nic dziwnego,
że w orzeczeniu anonimowego lekarza (jak ktoś jest anonimem zresztą, to ja mam prawo sądzić że jest tylko wytworem czyjegoś umysłu i
że w ogóle nie istnieje, bo nie ma na to żadnych dowodów) - o takowym paraliżu
wzmianek brak. I nie dziwota. Konia z rzędem bowiem temu, kto wcześniej nic
wysokoprocentowego nie spożywając, tak poruszającego się czworonoga kiedykolwiek
widział nawet w animowanych kreskówkach.
Reasumując Szanowna Redakcjo, z pierwszego waszego artykułu wynika niezbicie że pies tak naprawdę już wprawdzie z
powodu licznych schorzeń nie żył, ale ciągle jeszcze biegał i był agresywny. Z opinii
weterynarza natomiast dowiadujemy się ze był w agonii, a owa wcześniej zaobserwowana u niego niezwykła agresja polegała
głównie na tym, że "leżał we wodzie", przy czym o innych jej przejawach
wzmianek brak.
Nadmieniam, że jakiś czas temu przestudiowałam książki dwóch najwyższych autorytetów naukowych w dziedzinie psiej agresji Joela Dehasse i Jamesa O`Heare oraz uczestniczyłam w licznych seminariach poświęconych agresji u psów, a o takim wyznaczniku agresji jeszcze
nie słyszałam. Musicie chyba zwołać w tej sprawie naukowe sympozjum, bo żaden z
wspomnianych przeze mnie naukowców o takim przejawie agresji jeszcze nie
napisał, i powiem szczerze poczułam głębokie zaniepokojenie, że jak dłużej
zdarza mi się leżęć we wodzie, to może ta agresja u mnie też się pojawia...Aż strach
pomyśleć.
I na koniec hit ostatni. I
to już jest naprawdę absolutne mistrzostwo. Wypowiedź świadka, Pana Radnego
Adama Łabazy, która zdaniem redakcji portalu przytoczona pośród innych
argumentów głównie dotyczących smrodu ma być jedną z przesłanek tłumaczących
konieczność dokonania eutanazji na psie, Otóż wpłynąć miał na nią fakt, iż "Ten
pies przyszedł z Czech. Tu nikt takiego psa nie miał. " I rzeczywiście, przecież niemiecki owczarek długowłosy
to rasa w Polsce zupełnie nie znana i takich psów w Polsce nie ma wcale. Pies na pewno szczekał po czesku, i nie można
się z nim było dogadać, więc trzeba go było uśpić, bo nie było innego wyjścia.
Co do dogadywania się Droga Redakcjo, z pewną taką nieśmiałością zasugeruję, że po polsku wy,
hm.... też nie za bardzo. Czego dowodem
jest między innymi ostatnia fraza, jaką zacytuję, a jaka według was została wypowiedziana przez pana radnego, mianowicie "Pies
miał długowłose umaszczenie". (umaszczenie – słownik PWN
«barwa sierści zwierzęcia»)
Szanowny Panie Radny
Adami, jeżeli jakikolwiek dziennikarz napisałby, że z moich ust padło takie
określenie, a nie miałby tego nagranego - to bym go pozwała. A jeśli miałby
nagrane takie przejęzyczenie, a go (kierując się szacunkiem do rozmówcy) nie poprawił, to zerwałabym z nim wszelkie
kontakty, i nigdy więcej nie udzieliłabym mu żadnej wypowiedzi. Bo to oznacza,
że jest albo bardzo złośliwy, albo że nie
umie mówić po polsku, a więc w obydwu przypadkach jest niebezpieczny dla
budowania wizerunku swoich interlokutorów. Na koniec dodam, że ze stopki
portalu Głuchołazy online wynika, iż "Wszyscy nasi dziennikarze posługują się
legitymacjami prasowymi". I tym razem przyznam, że to bardzo słuszne
posunięcie, bo gdyby nie te legitymacje, to sądząc po dokonaniach nikt by ich z całą pewnością nigdy z dziennikarstwem nie skojarzył. A tak na marginesie, czy to
portal za fundusze publiczne?
Szanowni Panowie. Przecież wy wszyscy nie
potrzebujecie żadnego hejtu ani żadnego zmasowanego ataku internautów ani GW -
wy się sami nawzajem swoimi kolejnymi zdjęciami, wypowiedziami i publikacjami
wykańczacie i ośmieszacie.
https://glucholazyonline.com.pl/wiadomosci/2291-mleko-sie-wylalo-jak-bylo-naprawde, https://www.glucholazyonline.com.pl/wiadomosci/2309-mleko-sie-rozlalo-sprawa-uspionego-psa-zatacza-szersze-kreghttps://www.glucholazyonline.com.pl/wiadomosci/2309-mleko-sie-rozlalo-sprawa-uspionego-psa-zatacza-szersze-kreg, http://opole.wyborcza.pl/opole/7,35086,22077759,urzadzili-oblawe-na-rannego-psa-najpierw-widly-potem-uspienie.html